Atak padaczki i krótki pobyt w Szpitalu w Dziekanowie Leśnym

6.09.2011 mamy wizytę u neurologa w Wojskowym Instytucie Medycznym na ul. Szaserów w Warszawie. Jedziemy tam karetką na wizytę kontrolną, żeby się upewnić czy nie należy zmienić leków, zrobić jakiś badań itd. Okazuje się, że Tomek jest dobrze prowadzony i najważniejsza jest systematyczna rehabilitacja. Nic nie wskazuje na to, że za kilka dni Tomek dostanie kilka ataków padaczki po rząd.

12.09.2011 Poniedziałkowy ranek zaczyna się całkiem zwyczajnie, mamy mnóstwo planów i krzątamy się po domu. Tomek ma mieć rehabilitację, my oprócz tego dodatkowe sprawy na głowie. Patrzymy a Tomek praktycznie przez sen zaczyna drgać na całym ciele. Trwa to ponad minutę. Jest roztrzęsiony, nie wie co się stało. My jesteśmy zdenerwowani nie mniej. Atak się skończył wiec myślimy, ze to taki jednorazowy - już kiedyś po wypadku miał taki krótki atak i na tym koniec. Ale po paru minutach patrzymy, a Tomek znowu drga. Dzwonimy na pogotowie. Atak się znowu kończy po około minucie więc mówią nam, żebyśmy jeszcze chwile poczekali. Czekamy chwile i Tomek ma trzeci atak. Wtedy już w strasznych nerwach dzwonimy po karetkę i biegiem szykujemy się do wyjścia, gdyż wiemy, że dzisiejszy ranek zakończy się na pewno w szpitalu.

Przyjeżdża karetka. Sanitariusze są bardziej przerażeni od nas. Tomek cały spięty, spocony, wykrzywia się z bólu. Dostaje następnego ataku przy nich. Sanitariuszka sugeruje, ze to może być wylew - mówi, że nie jest oczywiście pewna, ale że to tak wygląda. Nam opadają ręce, łzy napływają do oczu. Jak to wylew?!?!? W jego stanie?!?!?

Mama wsiada z Tomkiem do karetki. Ja jadę za nimi, a nasz brat zostaje w domu i czeka na informacje gdzie wylądujemy. Najpierw karetka jedzie do Szpitala Bielańskiego. Tam Tomek ma następny atak i neurolog wyklucza wylew - mówi, że to padaczka lub takie silne "skurcze mięśniowe". Wysyłają Tomka do Szpitala Dziecięcego w Dziekanowie Leśnym. W Dziekanowie szybko się Tomkiem zajmują. Przychodzi pani neurolog - Tomek ma następny atak. Doktor stwierdza, że to jest atak padaczki i daje Tomkowi wlewkę z relanium, po której Tomek się wycisza.

Zostajemy z Tomkiem w szpitalu przez 4 dni na obserwacji i dodatkowych badaniach. Atak się nie powtarza. Pani neurolog zmienia Tomkowi leki, gdyż okazuje się, że był źle leczony na padaczkę, gdyż jakieś niecałe dwa miesiące temu został zmieniony lek i okazuje się, że nie podpasował on Tomkowi. Wracamy do starych leków.

Znowu trafiliśmy w miejsce gdzie Tomek może chodzić na długie spacery - tyle dobrego.

Cieszymy się też, że pani neurolog zgodziła się wziąć Tomka pod swoją opiekę, gdyż jest to bardzo istotna rzecz, aby mieć swojego lekarza. Zwłaszcza jak się jest po ciężkim wypadku.

W czwartek 15.09.2011 wracamy z Tomkiem do domu.

Strona internetowa Szpitala w Dziekanowie Leśnym:
http://www.szpitaldziekanow.pl/



Poprzednia strona Następna strona